Czas w końcu na linoryt. Trwało to trochę zanim wycięłam ponieważ ostatnio sporo pracy miałam i mam. Nastał dzień drukowania. Uwielbiam to! Czas na kolorowe słoiki z farbą, walki, szpachelki itd. Ta grafika akurat składa się z 5 matryc więc pracy sporo, w pracowni spędziłam 6 godzin. Samo drukowanie zajmuje większą część czasu, ale przygotowanie stanowiska i sprzątanie później najkrócej też nie trwa. Pierwsze odbitki często są nieudane; nietrafiony kolor, niedodruki. Przy każdej kolejnej zastanawiam, się kombinuję jak zrobić aby było dobrze. Najczęściej dorabiam odpowiedni kolor, czasem muszę coś dociąć w którejś matrycy. Jednak najmilsze uczucie to to jak odchylam papier i widzę rozkład kolorowych plam, które tworzą taki jak chciałam obraz a nawet więcej.
A tak wyglądało dzisiaj moje stanowisko pracy.
Teraz wracam do wycinania kolejnego linorytu. Zostały jeszcze dwie matryce.